wtorek, 10 lutego 2015

Antoni Michalec



Antoni Michalec - zdjęcie dowodowe

Dzięki portalowi MyHeritage udało się odnaleźć potomków kolejnego Bohorodyczynianina – Antoniego Michalca. Jego rodzina osiedliła się w Bystrzycy Kłodzkiej i tam do dzisiaj mieszkają. Jemu samemu nie było dane zobaczyć „Ziem Odzyskanych”. Zmarł we Lwowie na gruźlicę.

MyHeritage to portal, a zarazem program do tworzenia drzewa genealogicznego. Jego zaletą jest możliwość skorzystania z pomocnych narzędzi do systematyzowania danych o rodzinie, do porządkowania informacji i weryfikacji ich zgodności. Można dzięki temu wyłapać nieścisłości, jak zbyt wczesny wiek przy urodzeniu dziecka, duża różnica wieku między małżonkami, brak zaznaczenia zgonu osoby powyżej 100 roku życia. W odpowiednich miejscach można uzupełniać informacje o szkole, zamieszkaniu, pracy, chrzcie, lub pogrzebie itd. Program posiada funkcję drukowania drzewa genealogicznego, a także pomocne narzędzia do wyszukiwania takich samych osób w dwóch różnych drzewach genealogicznych, lub w opublikowanych spisach i materiałach archiwalnych (listy pasażerów statków, spisy ludności). Dzięki temu dwie nie znające się osoby dowiadują się, że poszukują informacji o tej samej osobie i że prawdopodobnie są ze sobą spokrewnione. Korzystając z tej funkcji odnalazłem zbieżność pomiędzy opracowywanym przeze mnie drzewem Bohorodyczyn (ponad 6500 osób), a drzewem prowadzonym przez Gabrielę Kapuszyńską. Antoni Michalec – tak nazywał się „sprawca” naszego kontaktu okazał się być dziadkiem Gabrieli.

Gabriela Kapuszyńska de domo Michalec
Niewiele do tej pory wiedziałam o dziadku. W zasadzie nawet mój ojciec niewiele o swym ojcu wie. Wynika to z faktu, że Antoni zmarł młodo, jeszcze we Lwowie. Mój tata miał wtedy 4 latka. Dopiero teraz zmobilizowałam się i zaczęłam szukać schowanych pamiątek. Niewiele ich po dziadku zostało, bardziej po rodzinie babci, ale np. zdjęcie legitymacyjne jest. Babcia była prawdziwym chomikiem, do tego brawa dla mojej mamy, która się tego nie pozbyła po śmierci babci. Obecnie wszystko jest w pudełku u moich rodziców.
O rodzicach dziadka mówiło się zawsze, że rodzice zmarli dość wcześnie. Antoniego wychowywała jakaś ciotka. Babcia Marysia, żona Antoniego wspominała, że ta ciotka namawiała ją do ślubu z Antonim. Pytałam w rodzinie kim mogła być, ale niestety nikt nie wie.
Babcia z tego, co kojarzę urodziła się na Węgrzech, bardziej właśnie swoje historie opowiadała. Po przyjeździe ze Lwowa już nigdy nikogo nie miała i też rzadko opowiadała o swym małżeństwie. Na pewno było to dla niej trudne. Na któreś urodziny taty zrobiłam album z miarę chronologicznie poukładanymi zdjęciami. Nie ukrywam, że babcia mi sporo pomogła, znaczące postacie są oznaczone ptaszkami lub strzałkami. Chyba czuła pismo nosem, że będę grzebać.
Antoni Michalec w szpitalu - 1941r
W albumie zachowało się zdjęcie dziadka z jakimiś mężczyznami, jakby w pidżamach, zawsze kojarzyło mi się, że to ze szpitala. Dopiero przeglądając dokumenty po dziadku dowiedziałam się, że miał gruźlicę. Z resztą o wielu rzeczach nie wiedziałam jak np. o tym, że dziadek pracował w Laboratorium chemicznym, bakteriologicznym i serologicznym dr Ido Begleitera we Lwowie, w charakterze laboranta.
grób Antoniego Michalca na Łyczakowie we Lwowie
Jest też zdjęcie - mój tata z bratem, jako mali chłopcy i młoda jeszcze babcia nad grobem dziadka we Lwowie. Na grobie drewniany krzyż z metalową tabliczką. Bardzo chciałabym odnaleźć ten grób, może nawet wybrałabym się do Lwowa i w rodzinne strony dziadka?
Jak wiele można się dowiedzieć o swoich przodkach, trzeba tylko trochę poszukać i dać się odnaleźć innym, którzy też szukają. Jak to dobrze że poznaliśmy się z „kuzynem spokrewnionym przez małżeństwo 15 etapów”.